Braty maje, mużyki rodnyje. S pad szubienicy maskoŭskoj prychodzić mnie da was pisaci, i może raz as…

Braty maje, mużyki rodnyje. S pad szubienicy maskoŭskoj prychodzić mnie da was pisaci, i może raz astatni. Horko pakinuć ziemielku radnuju i Ciebie, darahi moj narodzie. Hrudzi zastohnuć, zabolić serce, ­ no nie żal zhinuć za twaju praŭdu.

Pryjmi narodzie pa szczyraści maje słowo predśmiertnoje, bo jeno jak z taho świeta tolko źla dabra twaho napisano.

Niemasz, Bratki, bolszaho szczaściu na hetom swieci, jak kali czeławiek u haławie maje rozum i nauku. Tahdy jon tolko mahczymie życi u bahactwie pa praŭdzie, tahdy jon tolko pamaliŭszyś Bohu zasłużyć Niebo, kali zbahacić naukoj rozum, razawje serce i radniu cełu sercom palubić.

No jak dzień s noczju nie chodzić razom, tak nie idzie razam nauka praŭdziwa z niawoloj maskoŭskoj. Dapokul jena u nas budzie, u nas niczoho nia budzie, nie budzie praŭdy, bahactwa i nijakoj nauki, ­adno nami jak skacinoj waroczać buduć nie źla dabra, no na pahibiel naszu.

Źla toho Narodzie, jak tolko kali paczujesz, szto braty twaje s pad Warszawy bjuć ca za praŭdu j swabodu, tahdy i ty nie astawaj sa z zadu, no ŭchapiŭszy za szto zmożesz, za kosu, sakieru, cełoj hramadoj idzi wajawaci za swoje czeławieczoje i narodnoje prawa, za swaju ziemlu radnuju.

Bo ja tabie s pad szubienicy każu Narodzie, szto tahdy tolko zażywiesz szczaśliwo kali nad taboju Maskala ŭże nie budzie.

Twoj słuha,
Jaśko haspadar s pad Wilni.